Lechia Gdańsk. Maciej Gajos: najpiękniejszy gol w karierze

Lechia Gdańsk. Maciej Gajos: najpiękniejszy gol w karierze

W jaki sposób zadziałał na pana trener Tomasz Kaczmarek, że stał się pan zupełnie odmienionym piłkarzem w stosunku do kadencji trenera Piotra Stokowca?

- Jako cała drużyna gramy inaczej. Trener Kaczmarek preferuje inny styl, utrzymujemy się dłużej przy piłce, gramy bardziej ofensywnie, dłużej przebywamy na połowie przeciwnika, kreujemy sporo sytuacji, które często są zamieniane na bramki.

Czy pan ma teraz inne zadania na boisku niż za poprzedniego trenera?

- Koncentruję się na swojej pracy, która mam wykonywać. Wtedy były inne zadania, teraz są inne, nie powiem, że lepsze czy gorsze - zwyczajnie inne. Jeden trener wymaga innych rzeczy niż drugi, każdy z nich mnie rozlicza. Czasem może być to mniej przyjemne dla oka kibica. Ja robię co trener mi nakaże.

Pana bramka na 1-0 w meczu z Legią Warszawa była ozdobą tego spotkania. Czy to pana najpiękniejszy gol w karierze z rzutu wolnego?

- Z wolnego to chyba faktycznie moja najładniejsza bramka w życiu. Z Cracovią na początku sezonu też trafiłem do siatki ze stałego fragmentu gry, wtedy miałem trochę szczęścia. Ta bramka i tamta ostatecznie liczą się tak samo.

Przed strzałem z rzutu wolnego w 34. minucie długo dyskutował pan z Ilkayem Durmusem. Czy to była taka sytuacja jak podczas meczu z Wisłą w Krakowie, gdy Durmus spierał się z Rafałem Pietrzakiem kto ma strzelać?

- Byliśmy w dwójkę wyznaczeni do rzutów wolnych, chwilę trwała dyskusja między nami. To utrudnia zadanie bramkarzowi, gdy nie wie kto uderza, musi rozstawić "mur na obie nogi". To akurat była bardziej pozycja do strzału prawą nogą, Ilkay miał w drugiej połowie swoją okazję, by strzelać z lewej nogi.

Na mecz przyszło ponad 23 tysiące widzów. Graliście tak, że jest szansa, że przyjdą ponownie.

- Kibice nas niosą, gramy dla nich. Gra się zupełnie inaczej przy ponad 23 tysiącach kibiców, inaczej przy sześciu, a tyle było na meczu z Piastem Gliwice. Czuć z boiska wsparcie naszych fanów, ludzie rozgrywają akcję z nami. Mam nadzieję, że na następny mecz z Górnikiem Zabrze nasi kibice przybędą w równie licznej grupie.

Mogą przyjść znowu, jeśli zagracie tak jak z Legią - to znaczy bez kalkulacji.

- W przerwie meczu dostaliśmy informacje, że będą cztery zmiany, że Legia nie ma czego bronić i będzie atakować. Myśmy też nie zamierzaliśmy się bronić, chcieliśmy zdobyć drugą bramkę, by mecz był spokojniejszy. Udało się drugą, potem trzecią, a mogło być ich jeszcze więcej. Dziś sytuacji było sporo, nie były to jakieś przypadkowe przebitki, a akcje wypracowane. Staraliśmy się wciąż grać wysoko, bramka na 3-0 padła po przechwycie pod bramką przeciwnika.

Trener Kaczmarek mówił na konferencji prasowej przed meczem, że szykujecie się na najlepszą wersję Legii - tą europejską.

- Analizowaliśmy ostatnie mecze rywali - z Rakowem, z Łęczną, oczywiście też z Leicester City. Chcieliśmy być gotowi na wszystko. Dużo pracowaliśmy w tygodniu nad swoją grą, by to rywal musiał się dostosować do nas, nie na odwrót.

Wiele razy rozgrywaliście piłkę właściwie w swoim polu karnym, na sporym ryzyku.

- To trenowaliśmy, chcieliśmy zaskoczyć Legię wciągając ją głębiej na naszą połowę, by w ten sposób stworzyć więcej miejsca naszym ofensywnym zawodnikom. Nasza czwórka ofensywna cały czas stała wysoko. Mogło tak się zdarzyć, że poślemy długą piłkę bezpośrednio do napastników, ale trener nam ta pozwala, wręcz wymaga takie rozgrywania piłki na ryzyku. Staraliśmy się grać różnorodnie.

Czy pan czuje, że rośnie jako piłkarz?

- Regularna gra daje pewność siebie i napędza. Myślę, że cała drużyna idzie do przodu. Z każdym meczem dodajemy trochę nowych rzeczy, trener nie chce nam przekazywać wszystkiego naraz. Trudno od razu zmienić wszystko i próbować od nowa. Mieliśmy trzy mecze w tygodniu, nie było aż tyle czasu, by trenować. Dużo oglądamy video, gdzie są nam pokazywane detale.

Teraz czeka was dwutygodniowa przerwa na mecze reprezentacji Polski. To dobrze czy źle?

- Trochę żal przerwy na kadrę, wolelibyśmy grać od razu, jednak z tym nic nie zrobimy. Mamy dwa tygodnie przerwy, potem mecz w Niecieczy, w którym będziemy się starali iść za ciosem.