​Tom Morello wspomina pierwsze spotkanie z Chrisem Cornellem. Wiało grozą!

​Tom Morello wspomina pierwsze spotkanie z Chrisem Cornellem. Wiało grozą!

Omawiając początki zespołu Audioslave, Morello powiedział, że gdy zespół Rage Against The Machine się rozpadł po odejściu wokalisty Zacka de la Rochy, on, perkusista Brad Wilk i basista Tim Commerford, postanowili kontynuować działalność pod nową nazwą. I zaczęli się rozglądać za frontmanem. 

"Wtedy na okrągło słuchaliśmy albumu Soundgarden :Badmotorfinger:. Chris miał niesamowity głos, a do tego kojarzył nam się z mroczną twórczością Edgara Allana Poe. Zastanawialiśmy się, jaki on jest naprawdę" - wspomina Morello. Wkrótce mógł się o tym przekonać.

Spotkanie z Cornellem zaaranżował Rick Rubin, który potem został producentem płyt grupy Audioslave. 

"Chris mieszkał w Los Angeles na szczycie ostatniej i najbardziej samotnej góry w mieście. Zmierzchało, a jego rezydencja wydała nam się diaboliczna. Bramy się otworzyły, niczym u rodziny Addamsów i wjechaliśmy na posesję. Wyszedł nam naprzeciw chuderlawy człowiek, o mrocznym obliczu. Rick Rubin na jego widok wpadł w panikę i krzyknął do mnie: "Wyp***dalajmy stąd!" - opowiada Morello.

Ostatecznie jednak nie uciekli, a "straszliwy" Cornell okazał się - jak stwierdził Morello - "najbardziej hojnym i miłym facetem", jakiego spotkał w życiu.

Wokalista przyjął zaproszenie do tworzonej przez byłych członków RATM grupy Audioslave i z tym zespołem wydał trzy albumy w ciągu sześciu kolejnych lat. Zespół reaktywował się później w 2017 roku, by zagrać koncert w ramach protestu przeciwko inauguracji prezydentury Donalda Trumpa. Jak zdradził Tom Morello, grupa chciała nagrać kolejne płyty. Plany te zniweczyła śmierć Cornella, który popełnił samobójstwo 18 maja 2017 roku. Miał wówczas 52 lata.

***
Zobacz również: